Kultura i kanji 外: Gaijin, wyjaśniamy, kto to jest
Nie możesz pojechać do Japonii nie wiedząc kim jest gaijin. Bo gaijin, to Ty. Przeczytaj, co tak na prawdę oznacza to tajemnicze słowo, a przy okazji z bliska przyjrzyj się znakowi kanji 外.
Kraj robi różnicę
Gaijin (czytaj: gaj-dzin), to nie jest eleganckie słowo. Popularne? Tak. Grzeczne w stosunku do Ciebie? Raczej nie. Ale, żeby to zrozumieć, trzeba zacząć od jego pisowni.
Słowo gaijin napiszemy dwoma znakami kanji: 外 czyli „na zewnątrz” i 人 czyli „człowiek”. Jak widać, w samych znakach nie ma nic wulgarnego. Zwyczajne, wydawałoby się, słowo oznaczające takiego człowieka, który jest na zewnątrz. Czy chodzi jednak o osobę, która przechodzi właśnie ulicą za naszym oknem? A może kosmitę z innej planety? Nie jest to tutaj dopowiedziane, ale chodzi o człowieka, który jest na zewnątrz Japonii, czyli o „cudzoziemca”.
Każdy detektyw językowy, pewnie teraz zadaje sobie pytanie, dlaczego na podstawie tych dwóch oszczędnych znaków, musimy się domyślać, że chodzi akurat o zwykłego „cudzoziemca”. Odpowiedź brzmi: dlatego, że nie chodzi tu o „zwykłego” cudzoziemca. Prawidłowo o cudzoziemcu napiszemy stosując jeszcze jeden znak, pomiędzy dwoma wcześniejszymi, i jest to 国 (koku), czyli 'kraj’. Wtedy staje się jasne, że to na zewnątrz „kraju” znajduje się ten człowiek. I właśnie 外国人, czyli gaikokujin, oficjalnie i grzecznie powiemy o przybyszu z innego państwa.
Tytułowy gaijin jest tymczasem słowem, które powstało na bazie właściwego „cudzoziemca”. Oba istnieją równolegle we współczesnym języku i tylko teoretycznie znaczą to samo, bo jedno będzie dla nas neutralne, a drugie poniekąd nas obrazi. Ale… dlaczego miałoby nas obrazić? I dlaczego nie wypada powiedzieć do kogoś Ty Gaijinie?
Nie mów do mnie per gaijin
Japonia zrobiła sobie opinię kraju, w którym nie ma przekleństw. Ale nawet bez przekleństw, można obrażać ludzi na wiele sposobów. Jak w każdym języku, to ludzie nadają znaczenia słowom i w języku japońskim również można niegrzecznie się do kogoś zwrócić praktycznie nie stosując wulgaryzmów.
Z gaijinem mogło być podobnie. Samo słowo nie jest przecież przekleństwem, ale można sobie wyobrazić, że lekceważące mogłoby być już to, że pomijamy jakiś znak. Na przykład, ktoś, kogo poirytował cudzoziemiec, pewnie nie miał najmniejszej ochoty wymawiać ani jednej sylaby więcej. Nie mówiąc o dwóch (bo: koku).
Szybko wycedził przez zęby:
あの外人!
„A-no gai-jin!” („ten… cu..dzo…zie..miec (wrrr)!”).
A przy okazji, dzięki zaoszczędzeniu sylaby, może odczuł satysfakcję, myśląc sobie: a niech ma, nie zasłużył na pełne słowo, kosmita jeden. A przynajmniej tak sobie wyobrażam początki tego słowa.
Patrząc na to z innej strony, przez niedopowiedzenie, że chodzi o bycie na zewnątrz kraju, można by to zrozumieć tak, że ktoś sugeruje nam, że jesteśmy na zewnątrz ogólnie. A to już w Japonii jest nieprzyjemne. Wykluczenie z grupy i z całego społeczeństwa, to jest coś czego nadal boi się większość ludzi. Japończycy szczególnie cenią sobie przynależność i nie wyróżnianie się z tłumu.
W takim społeczeństwie
odmienność widać wyraźniej
Żeby się nie wyróżniać jedna osoba może chodzić do pracy w garniturze nawet w największe upały. Inna osoba może z tego powodu szukać pracy w korporacji, mimo, że pragnie zostać surferem. Kiedy odmienność na różnych płaszczyznach jest niepożądana, wyróżnienie się w którejś z nich grozi wykluczeniem z grupy. Ciekawe, jak bardzo inność musi być niepożądana w Japonii, skoro tam stała się prawie obelgą.
Swoją drogą, cudzoziemcy świetnie się sprawdzają w wyróżnianiu się. Można to jeszcze czasem odczuć w mniejszych miejscowościach. Kiedy byłam w Shimodzie, na południu półwyspu Izu, ta sama grupa uczennic gimnazjum przeszła koło mnie dwa razy, nie przestając się we mnie wpatrywać. Między sobą komentowały: 綺麗! (kirei! ) Trudno mi było podziękować za komplement, bo w sumie nikt nie mówił tego do mnie.
W innej dzielnicy, kiedy przejeżdżałam na rowerze koło podstawówki, grające w piłkę dzieci podbiegały do ogrodzenia i krzyczały „Haro!”, co było ich próbą przywitania się po angielsku. Oczywiście odpowiadam wtedy również: „haro”, żeby zrozumiały i się cieszyły.
Pamiętam też, jak ktoś mi opowiadał, że jeszcze w poprzednim pokoleniu ludzie robili sobie zdjęcia z nieznajomymi cudzoziemcami. Ze znajomymi cudzoziemcami robienie sobie zdjęć jest popularne nadal, ale wtedy już nie chodzi o to, że jest się cudzoziemcem, tylko o to, że znajomym ;).
A jak to będzie po polsku?
Wracając do obaw przed utratą przynależności. W moim odczuciu, jeśli przezwanie cudzoziemca „człowiekiem z zewnątrz” ma na celu wytknięcie mu tego, że jest inny, to faktycznie nie różni się to od wytykania komuś tuszy i nazywania grubasem. Czyli byłoby to podobnie niegrzeczne. A jeśli osoba, która nas tak nazywa nie mówi tego żartem, to według mnie tłumaczenie na polski powinno brzmieć już nie w kierunku „osoby pochodzącej z innego kraju”, ale bardziej „z innego świata” – czyli: obcego, kosmity czy ufoludka.
Uspokajam, że nie będzie to przesadą, biorąc pod uwagę fakt, że w Japonii nawet tłumaczenie neutralnego słowa „cudzoziemiec” (gaikokujin) na angielski – w oficjalnych, państwowych dokumentach – do niedawna brzmiało: „Alien”, czyli „Obcy”.
Dopiero w 2012 r. zmieniono napis na legitymacjach dla rezydentów Japonii z „Alien registration cards” (外国登録証明, często mimo wszystko nazywanych zresztą „gaijin cards”), na bardziej poprawne politycznie – „residency cards” (在留カード ).
O ile turyści czy imigranci w Japonii raczej popatrzą na przezywanie ich „kosmitą” z pobłażaniem, bo wielu turystów powie przecież, że wizyta w tak odmiennym kraju jest jak pobyt na innej planecie – to mimo wszystko, warto mieć z tyłu głowy świadomość, że nawet jeśli nas to nie zabolało, to ktoś mógł mieć złą intencję. Trzeba wtedy postarać się wyczuć sytuację. Jeśli ktoś na prawdę się na nas zdenerwował, lepiej nie eskalować konfliktu, tylko przeprosić i ewakuować się.
Niezależnie od tego, czy boimy się tego słowa, czy nie, trzeba pamiętać, że jeśli mówi je Japończyk, to on wie, że jest tam pewien lekceważący ładunek. Jeśli nie chce nas urazić, na pewno będzie tego słowa unikał.
Jestę Grekię?
Kiedy w Japonii powiększyła się baza anglojęzycznych imigrantów, dobrze poznali słowo gaijin i trochę je oswoili. Szybko zaczęli mówić tak sami o sobie, tyle, że z przymróżeniem oka. Niedługo potem, powstał też w Internecie portal informacyjny prowadzony przez cudzoziemców dla cudzoziemców, o wdzięcznej nazwie Gaijinpot, czyli taki kocioł z gaijinami. Zapewne było to nawiązanie do teorii globalizacji i metafory „melting pot”, czyli tygla, w którym jak warzywa w zupie spotykają się ludzie z wielu kultur i przetapiają się na coś nowego.
Przy okazji, jeszcze innym przykładem, kiedy cudzoziemcy mieszkający w Japonii używają tego słowa o sobie, jest stosowanie tak zwanej gaijin card. I nie mowa już o legitymacji. Chodzi o to, że kiedy cudzoziemiec w Japonii ma ochotę zrobić coś, czego nie wypada Japończykom, ale dzięki temu coś będzie dla niego wygodniejsze – np. zjeść ryż widelcem, albo gorzej, nie zapłacić za bilet wstępu – to wyciąga wtedy asa z rękawa, pod tytułem „jestem gaijinem i ja to się przecież nie znam”. Wykorzystuje się, w ten sposób, na swoją korzyść pokutujący stereotyp cudzoziemca, który przyjechał do Japonii wczoraj, nie mówi po japońsku i na pewno nie zna japońskich zwyczajów. W Polsce odpowiednikiem mógłby być Grek, który powiedziałby, że jego sposobem na nie kasowanie biletów w autobusie jest „udawanie Greka”.
Nie polecam tego stosować, chyba, że byłoby to bardzo, bardzo niewinne. Wiadomo, że czasami to jest po prostu prawda, że nie znaliśmy zwyczaju i zrobiliśmy coś głupiego. Ale jeśli ma to być kłamstwo albo sposób na ominięcie opłat, to na pewno nie jest to fair w stosunku do nikogo.
Mimo wszystko, zdarza się, że i Japończycy wykorzystują ten sposób. Podobno niektóre japońskie firmy zabierają swoich białoskórych pracowników na ważne negocjacje. Na zebraniu z klientem pojawia się wtedy grupa japońskich biznesmenów i jeden cudzoziemiec. Kiedy zaczyna się mowa o cenach albo dotrzymaniu jakiegoś kłopotliwego warunku umowy, cudzoziemiec „wypala” przygotowaną wcześniej przez swojego managera kwestię. Następnie wszyscy Japończycy przepraszają, że ten pracownik nie zna japońskiej kultury biznesowej i nie wie, że nie można tak wprost mówić o tak trudnych sprawach do klienta. Klient wybacza, ale mimo wszystko już wie, czego ma się spodziewać.
No, ale to podobno ;). Między nami, plotkarzami. Jeśli znacie takie sytuacje z pierwszej ręki, dajcie mi znać.
Najpopularniejsze słówka i codzienne zwroty ze znakiem 外
Po takim wstępie, pora przyjrzeć się samemu znakowi 外. Poniżej znajdują się inne czytania znaku, poza „gai”. W galerii znajdziecie popularne japońskie słówka i codzienne zwroty, w których go użyjemy. Natomiast na samym dole, znajdziecie też mini test, który pomoże Wam sprawdzić czy pamiętacie ich znaczenie. To kanji jest na poziomie: JLPT N5外
Czytanie ON:
ガイ
ゲ
Czytanie KUN:
そと
はず.す
はず.れる
ほか,
と-
Znaczenie:
na zewnątrz, zewnętrzny
Słówka w galerii na poziomie JLPT N5 i N3
Powtórz swój japoński
Dopasuj słówka do tłumaczeń. Odpowiedzi znajdziesz na dole posta. Powodzenia!
- 外国人
- 以外な
- 外で
- 海外
A) niespodziewany
B) zagranica
C) cudzoziemiec
D) na zewnątrz
Wypisz słówka w zeszycie
Ćwicz nowe znaki pisząc je jeden pod drugim w zeszycie w japońską kratkę. Zdecyduj jaka ilość powtórzeń będzie dla Ciebie najlepsza.
Pisząc, zwracaj uwagę na proporcje znaku i kolejność kresek. W zachowaniu balansu pomogą Ci linie dzielące każdą kratkę.
Nie masz takiego zeszytu?
Zobacz notatnik do nauki pisma japońskiego od NOBIRU (#nobitatnik) tutaj:
- C
- A
- D
- B
Przeczytaj także
- Nowy wieżowiec w Tokio zasłaniający widok na górę Fuji zostanie rozebrany
- Języki azjatyckie: Jak planować naukę i efektywnie się ich uczyć?
- Nowy ekspresowy autobus dla turystów w Kioto
- Koniec popularnego widoku na górę Fuji. Zainstalowano czarną zasłonę
- Wyprawa na górę Fuji tylko dla turystów z rezerwacją online